Daria Zawiałow od kilku lat nieprzerwanie jest w pierwszej lidze topowych artystów naszego kraju. Wokalistka ma na swoim koncie tyle hitów oraz nagród muzycznych, że aż ciężko uwierzyć, iż album “Wojny i Noce” jest dopiero jej trzecim krążkiem.
Muzycznie sporo się u Darii pozmieniało, jest bardziej elektronicznie. Nowa płyta idzie bardziej w kierunku Synth Popu, czasem zahacza o Retro Wave, mniej tu natomiast New Wave, którego było całkiem sporo na albumie “Helsinki”. Na plus przemawia również spójność “Wojen i Nocy”, które pod tym względem biją na głowę swoich poprzedników. Mimo, iż dzieło Zawiałow wydaje się, że idzie jednym, wyznaczonym torem, to ciężko je do końca zaszufladkować. Nie można go również nazwać przewidywalnym, bo co jakiś czas artystka potrafi porządnie zaskoczyć.
Do najlepszych piosenek z płyty z pewnością można zaliczyć “Oczy – Polaroidy”, która otwiera album. Jest świetnym wstępem i doskonale wprowadza słuchaczy w nowy, jeszcze bardziej elektroniczny świat artystki. Z pewnością do moich ulubieńców mogę zaliczyć utwór tytułowy, który jest połączeniem tego, z czego znamy i cenimy Darię, czyli charakterystycznego i charyzmatycznego wokalu, a jednocześnie kontynuuje nową, obraną przez wokalistkę muzyczną ścieżkę. “Za krótki sen” nagrany z Dawidem Podsiadło również zasługuje na uznanie. Może być on również jednym ze wspomnianych muzycznych zaskoczeń względem całości (o ile jest ktokolwiek, kto nie miał jeszcze okazji go usłyszeć). Zaskoczeniem może być częściowy fakt wyłamania się z koncepcji elektroniki na rzecz żywych instrumentów.
Moim ulubionym utworem z “Wojen…” zdecydowanie jest utwór “Metropolis”, który wydaje się również w jakimś stopniu muzycznym eksperymentem Darii, bowiem wokalistka w nim…częściowo rapuje(?), chociaż z pewnością niektórzy nazwą to melorecytacją. Tekst piosenki nawiązuje do sytuacji politycznej w naszym kraju. Pozostając przy warstwie tekstowej warto wspomnieć, że na płycie znalazły się trzy teksty anglojęzyczne w tym “Hollow” przypominający dobrą muzykę z lat 80′. Na uznanie zasługują z pewnością jeszcze “Principolo” i “Żółta Taksówka”, które kontynuują muzyczną drogę, o jakiej wspomniałem na początku recenzji.
Podsumowanie będzie krótkie, bo i nie ma się nad czym rozwodzić. Ten niezwykle przemyślany i spójny album z pewnością będzie kolejnym sukcesem muzycznym Darii i przyczyni się do zdobycia kolejnych nagród. Muzyczna opowieść w jaką wciąga nas artystka na długo pozostaje w głowie, a syntezatorowe brzmienia wprost nie dają o sobie zapomnieć.