Witajcie w serii “5 szybkich pytań do…”, gdzie przepytam Waszych ulubionych artystów. Na pierwszy ogień pytań poszła Mery Spolsky, którą zapytałem o jej inspiracje muzyczne, wsparcie kobiet, występ w Opolu oraz bliższe i dalsze muzyczne plany.
1.
Mery, słuchając tekstów Twoich piosenek, czy oglądając Twoje klipy, mam wrażenie, że za każdym razem wcielasz się w zupełnie inną, skrajnie różną od poprzedniej postać. Czy pisząc swoje utwory inspirujesz się historiami innych ludzi? Znajomych, przyjaciół? A może masz na tyle bogatą osobowość i tyle przeżyć, że każda z tych postaci, to tak naprawdę Ty? Skąd czerpiesz inspirację?
Opisuję głównie swoje przeżycia. To zmora dla moich bliższych znajomych, bo nigdy nie wiadomo czy znajdą się do nich aluzje w tekstach! 🙂 Lubię tworzyć całe koncepty, więc każda płyta to oddzielna historia. „Miło Było Pana Poznać” to miłosna opowieść dziewczyny o złamanym sercu, która swoimi piosenkami chciałaby uleczyć inne zranione jednostki. Stąd motyw czerwonego krzyża i Mery Spolsky w roli sanitariuszki. Płyta „Dekalog Spolsky” to dziesięć zasad w formie piosenek, którymi się kieruję w życiu. Zainspirowała mnie Mama, która jako osoba niewierząca czytała Biblię i na tej podstawie rysowała grafiki i ilustracje. Powstała piękna kolekcja rysunków obrazujących dziesięć przykazań, ale okiem Mamy. Są to szalone i bardzo hipnotyzujące rzeczy! Jeśli chodzi o klipy to staram się aby każdy był inny i pokazywał coś nowszego, czego jeszcze wcześniej w świecie spolsky nie było.
2.
Jakiś czas temu wystąpiłaś z Kayah we wspólnym utworze “Królestwo Kobiet”, całkiem niedawno ukazał się również Twój teledysk do utworu “Sorry From The Mountain”, oba te utwory opowiadają o sile kobiet, mam wrażenie, że nawet trochę zagrzewają je do walki o własne prawa. Czy taki był zamysł?
Byłam w szoku, bo oba utwory stały się mocnym wsparciem podczas protestów Strajku Kobiet, a przecież powstały znacznie wcześniej! Jestem wzruszona, że dodawały siły i rozbrzmiewały na ulicach. „Sorry From The Mountain” napisałam z dwóch powodów: piosenka przypomina mi aby wierzyć w siebie (#KAŻDADZIEWCZYNAMWIERZYĆWSIEBIE) i jest zainspirowana rozmowami z dziewczynami po moich koncertach. Wiele z nich mówiło, że podziwia mnie za odwagę wychodzenia na scenę i robienia wszystkiego po swojemu. Chciałam im dodać otuchy i podkreślić, że ja też bywam nieśmiała i skryta.
3.
Oprócz kobiet wspierasz również osoby LGBT, co pokazałaś swoją genialną przemową podczas koncertu kończącego 57. Krajowy Festiwal Piosenki w Opolu. Dla mnie, jak i wielu moich przyjaciół był to niezwykle poruszający i… zaskakujący moment Twojego występu. Niewielu artystów odważyłoby się na taki krok, występując przed kamerami Telewizji Publicznej. Czy nie obawiasz się, że okazane przez Ciebie wsparcie dla osób o innej orientacji może zablokować Ci jakieś drogi kariery?
Wręcz przeciwnie. Po tym występie dostałam bardzo dużo miłych wiadomości, wsparcia i miłości. Czułam, że wydarzyło się coś wielkiego i nie zapomnę tego do końca życia. To co powiedziałam na scenie było dla mnie bardzo ważne. Bardzo mi zależy aby to co robię było zgodne z moją intuicją i sercem. Dlatego podpisałam kontrakt z Kayaxem, bo praca z tą wytwórnią daje mi pełną swobodę artystyczną. AUU!
4.
Od wydania Twojego ostatniego albumu “Dekalog Spolsky” we wrześniu miną dwa lata. Masz już pomysł na jego następcę? A może prace nad nim są już w toku? Na jakim etapie jest tworzenie nowej płyty i kiedy będziemy mogli spodziewać się efektów?
Pandemia odrobinę pokrzyżowała, a nawet ukrzyżowała, niektóre plany związane z „Dekalogiem Spolsky”. Wszystko się przesuwa w czasie, czeka mnie jeszcze dużo koncertów z tą płytą, czuję, że to nie jest jeszcze etap na wypuszczanie trzeciego albumu. Ale nie będę siedzieć cicho w 2021! 🙂
5.
Na koniec, jak możesz zdradź, czy Mery Spolsky planuje wyjechać kiedyś z Polski? Myślisz o zagranicznej karierze? Jakie masz plany na najbliższą, muzyczną przyszłość?
Marzy mi się wyjazd do Nowego Jorku i zagranie tam koncertu. Może być nawet na ulicy! 🙂 Mam za sobą koncert w Tokio, w czeskiej Pradze na festiwalu, w kilku niemieckich miastach. To są świetne przeżycia! Kiedyś nawet wybrałam się z gitarą akustyczną na trip po Europie i wykonywałam specjalny performans na ulicy. Zwiedziłam tak Budapeszt, Bratysławę, Wiedeń, Pragę i Monachium. Piosenki, które śpiewałam były po polsku. Zatem jeśli już miałabym wyruszać za granicę to na pewno byłoby to w moim rodzimym języku. Imponuje mi, że Angele z Belgii czy Rosalia z Hiszpanii wypłynęły światowo, wcale nie śpiewając po angielsku!