W cyklu “5 szybkich pytań do…” przepytuję Waszych ulubionych artystów. Tym razem porozmawiałem z Honoratą Skarbek, która opowiedziała mi o swoim nowym singlu “Holy Grail” ukazującym ciemną stronę show-biznesu, przekraczaniu kolejnych muzycznych granic oraz o tym, jak radzi sobie jako niezależna artystka.
1.
Honorato, Twój nowy singiel “Holy Grail” ukazuje Cię z zupełnie innej muzycznie strony. To kolejny raz, kiedy w swojej karierze stawiasz wszystko na jedną kartę i bez oglądania się za siebie obierasz zupełnie nowy kierunek. Skąd pomysł na tak drastyczną zmianę? Nie masz obaw o konkurencję? W końcu rynek muzyczny pełen jest również uzdolnionych reprezentantek kobiecego rapu.
Robię muzykę już od 14 lat i dla mnie to zabawa, przekraczanie kolejnych granic, eksperymentowanie i sprawdzanie samej siebie w nowych gatunkach. Nie lubię stać w miejscu i nie wyobrażam sobie, żebym miała przez te wszystkie lata cały czas robić to samo. Nie nazwałabym tego, co możecie usłyszeć w “Holy Grail” rapem, tylko nowoczesnym popem, zresztą podobny klimat pokazałam już 2 lata temu w piosence “Związek X”, akcji “hot16challenge”, czy we fragmentach singla “Perseidy”. “Holy Grail”, to zdecydowanie mocniejszy numer niż te poprzednie, ale właśnie w takim stylu chciałam coś nagrać na ten moment. Ciekawostką, o której chyba nikt już nie pamięta, jest to, że moje pierwsze numery wydawane amatorsko na YouTube były tylko w klimacie rapu, a ten kierunek muzyczny towarzyszy mi przez całe życie. Nigdy do nikogo się nie porównuję (w przeciwieństwie do innych ludzi, którzy przez te wszystkie lata zdążyli porównać mnie już chyba do każdego), a wydając nowe kawałki, nie myślę, jak przyjmie się dany utwór, ile zdobędzie wyświetleń i czy w jakimś konkretnym nurcie znajdzie się dla mnie miejsce, robię, to co czuję, daje upust temu, co obecnie siedzi w mojej głowie, bo muzyka to dla mnie jedna z najlepszych form terapii i uzewnętrzniania się.
2.
W wywiadach podkreślasz, że teksty Twoich piosenek odnoszą się bezpośrednio do Twojego życia. Musiało dziać się w nim naprawdę dużo, skoro nagrałaś tak mocny numer. O czym opowiada “Holy Grail”? Czy tytułowy “Święty Graal” w tym momencie jest dla Ciebie czymś innym, niż kiedy zaczynałaś karierę?
Dla mnie to desperackie dążenie ludzi za tym, co najlepsze, bezustanne poszukiwanie złotego środka na osiągnięcie jak najlepszych wyników, jak największej wydajności, apetyt rosnący w miarę jedzenia, niekończący się wyścig szczurów. Już wiele lat temu zdałam sobie sprawę z tego, że nie ma znaczenia, ile posiadamy, gdzie mieszkamy, w co się ubieramy, jak daleko w swoim życiu zaszliśmy, jeśli w naszym wnętrzu panuje chaos. Piosenka “Holy Grail” porusza też problem konfliktu wewnętrznego ludzi, których znamy z ekranów telefonów, komputerów czy telewizora, których często błędnie oceniamy przez pryzmat kolorowego, wystawnego życia, a przede wszystkim zapominamy o tym, że są również ludźmi z krwi i kości, mającymi swoje problemy, emocje, gorsze chwile, a w wielu przypadkach zagłuszającymi swoje zagubienie alkoholem, narkotykami czy psychotropami, kiedy gasną światła reflektorów. Sama od kilku lat uczęszczam regularnie na terapię, próbując poukładać to, czego ludzie nie widzą na pierwszy rzut oka np. na moich social mediach.
3.
Gdybyś mogła cofnąć się o te dziesięć lat, o których nawijasz w nowym kawałku, to co miałabyś do przekazania wtedy debiutującej Honey?
Chciałabym jej przekazać, żeby zawsze robiła, to co czuję, aby nie dała się nigdy zdominować presji innych ludzi i ich oczekiwaniom, a niezależność jest najcenniejsza.
4.
Od wydania płyty “Sunset” minęły trzy lata. Podtrzymujesz zdanie, że wydawanie albumów nie jest już Twoim muzycznym priorytetem? A może jest jakaś szansa na długogrający krążek z rapem w Twoim wydaniu.
W międzyczasie udało mi się jeszcze wydać EP “Codependency” z 5 numerami w języku angielskim i to również coś zupełnie innego, jeśli chodzi o styl muzyczny. Bardzo lubię wracać do tego wydawnictwa, bo to bardzo emocjonalny i prawdziwy muzyczny pamiętnik. Podtrzymuję jednak, że nie mam w planach wydania kolejnej płyty i chcę na ten moment robić muzykę bez żadnego ciśnienia, wtedy kiedy czuję, że chcę to zrobić i mam coś do przekazania.
5.
Po zakończeniu współpracy z jedną z największych wytwórni w naszym kraju stałaś się niezależną artystką. Jakbyś miała obiektywnie podejść do tej zmiany, jakie widzisz plusy oraz czy znalazłyby się jakieś minusy takiej decyzji? Czy w związku ze swoim doświadczeniem miałabyś jakieś rady dla debiutujących artystów?
Mimo tego, że wiele zawdzięczam swojej pierwszej wytwórni muzycznej, w której byłam przez wiele lat, to niezależność, którą poczułam to najlepsze uczucie dla każdego świadomego artysty i nie zamieniłabym tego na nic innego. Bardzo się cieszę, że moja droga się tak potoczyła i że w końcu zdecydowałam się na krok, o którym myślałam już od bardzo długiego czasu. Obecnie mogę robić, co tylko chcę, kiedy chcę i z kim chcę, a dzięki temu, że sama finansuję sobie wszystkie projekty muzyczne, tylko ja o nich decyduję. Debiutującym artystom mogę życzyć dużo wytrwałości, odporności na ten zepsuty świat, pełen ludzi, którzy zawsze będą oceniać i wiedzieć lepiej, ciągłej chęci rozwijania i doskonalenia się oraz aby nigdy nie zatracili prawdziwej miłości do muzyki.