Mery Spolsky znowu jest na językach wszystkich fanów ambitnej muzyki popularnej, seria jej koncertów w ramach trasy “Live Act” wzbudza niemałe emocje. Oprócz pełnego artystycznego szaleństwa i bezpardonowej szczerości nowego scenicznego show artystka wydała w serwisie Audioteka swój audiobook. Jest to dzieło na tyle artystycznie rewolucyjne, że chciałbym o nim coś więcej opowiedzieć.
Zaczęło się dosyć niepozornie, bo od książki o kontrowersyjnym dla wielu tytule “Jestem Marysia i chyba się zabiję dzisiaj“, która jak zdradziła Mery w ostatnim wywiadzie z nami (wideo poniżej), jest integralną częścią jej muzycznej działalności. Dzieło Spolsky opowiada o bolączkach dnia codziennego, przeżyciach oraz wewnętrznych przemyśleniach Mery. Język literacki jakim posłużyła się artystka do opowiedzenia swojej historii daleki jest klasycznej prozie, nie jest również jako takim wierszem. W moim odczuciu dzieło Mery nie mieści się w żadnych klasycznych ramach i trudno je w jakikolwiek w sposób zaszufladkować, co uważam za jeden z największych jego atutów, bo zasługuje na stworzenie własnej szuflady. Sposób narracji Marysi podobny jest do tekstów jej piosenek i tak oto jest rytmicznie, czasem dosadnie, innym razem zabawnie, a jeszcze innym prostolinijnie, zawsze jest jednak szczerze i bywa, że aż do bólu.
Kwestią czasu był audiobook i ten niedawno ukazał się w serwisie Audioteka. Mery do współpracy zaprosiła znakomitych artystów, takich jak Krzysztof Zalewski, Ralph Kamiński, Maciej Maleńczuk, Maria Peszek, oraz Margaret, a ich głosy idealnie wpasowały się w przekazywane treści. Jakby tego było mało Mery nagrała aż 16 nowych piosenek, które przeplatają opowiadane historie i sprawiają, że jeszcze bardziej zagłębiamy się w świat artystki. W serwisie YouTube możemy obejrzeć teledyski do utworów “Trapowe Opowiadanie” oraz “PAPA“. W Spotify posłuchamy 10 premierowych numerów, jednak to 6 z tych dostępnych tylko w Audiotece, to moje absolutne muzyczne faworyty. Elektroniczny utwór “Cekinowa Bomba” spokojnie mógłby promować nowy, pełnoprawny album Mery i z powodzeniem królować na niejednej imprezie, apokaliptyczny “Czarnobyl” skłania do przemyśleń, natomiast “Jebać Miłość Dawać Prezenty“, to dawka dzikiej i nieokiełznanej rockowej energii, a to dopiero początek!
Jest niewiele naszych, rodzimych dzieł, do których mógłbym porównać “Jestem Marysia…”. W warstwie muzycznej najbardziej chyba na myśl przychodzi mi debiutancka EPka Karoliny Czarneckiej “Córka”, a jakby wziąć pod uwagę same literackie treści, to w głowie mam vibe Katarzyny Nosowskiej. Uważam, że jeżeli myślimy o audiobooku Mery, jako o całości, to ten w pełni zasługuje na to, aby otrzymać swoją własną, odrębną kategorię. Jakiekolwiek szufladkowanie tego dzieła może być dla niego krzywdzące, bo nie będzie w stanie oddać jego artystycznej pełni.
Słuchając “Jestem Marysia…” niejednokrotnie śmiałem się do rozpuku, ruszałem nogą w rytm serwowanej muzyki, bywało, że zbierałem szczękę z podłogi, a jeszcze innym razem łzy same cisnęły mi się do oczu, bo Mery nie boi się trudnych tematów, nawet jeżeli te dotyczą jej najbliższej rodziny i straty ukochanej mamy. Audiobook “Jestem Marysia i chyba się zabiję dzisiaj“, zafundował mi jedne z najlepiej spędzonych godzin w te pochmurne listopadowe dni, a do piosenek w nim zawartych z pewnością będę wielokrotnie powracał. Zapoznanie się ze światem według Mery Wam również serdecznie polecam.